Gdzie ja teraz kupię "Przepisy siostry Anastazji"?

Gdzie ja teraz kupię "Przepisy siostry Anastazji"?
Photo by Jacob Bentzinger / Unsplash

Kończy się pewna era. Era kołtunów, niewykształconych prostaków. Chamów z prowincji, którzy przez ostatnie 8 lat mogli błysnąć. Misiewicze i te wszystkie pisowskie śmieci trzeciego sortu. Butne, zaściankowe mściwe "Chamy i prostaczki".

PIS stał się matecznikiem tych niedojebanych sfrustrowanych gamoni. Na stanowiska gdzie oczekiwane są kompetencje powoływano przez 8 lat bezmyślnych katoli. Dlaczego głównie oni? Z racji swojej religii są oni bardzo odporni na postęp. Zabetonowani mentalnie w średniowieczu i moralnie w opowieściach znad morza czerwonego są doskonali jako słupy.

A to kolejny dyrektor departamentu/urzędu/agencji która dostaje środki z budżetu rozdaje to kościołowi, kuriom, caritasowi i innym wątpliwej moralności organizacjom.

KK chwieje się na swoich chudziutkich jak prałata, nóżkach. Kolejny rok nie ma chętnych do wstępowania do w/w organizacji, bo geje już nie muszą się szukać potajemnie w klasztorach/seminariach. Teraz mogą legalnie iść na Mazowiecką i tam się pobawić.

Co jest dobrym znakiem tej jakże potrzebnej zmiany? Poczta Polska, nasz trup, któren nie chce zdechnąć ogłosił, że z jego placówek znikają dewocjonalia wszelakie. Medaliki, paciorki czy tam różańce. Przepisy tytułowej siostry Apostazji. Wszystko to won. Decyzja słuszna, bo jak podano w komunikacje:

Nie może być tak, że wchodząc na Pocztę, widzimy bazarek, gdzie pasta do butów leży między garnkami a portfelami. To na pewno będziemy stopniowo zmieniać. Docelowo będziemy wycofać też taki asortyment jak ręczniki, skarpetki

Najwyższy kurwa czas. Tego gówna i tak nikt nie kupował. Po co to komu? Kto na tym zarobił swoje grosze? Przetrzepałbym chętnie jakąś komisją sejmową, kto miał interes, aby te kato-śmieci sprzedawać w urzędach pocztowych.

Dewocjonalia się kupuje w sklepach z dewocjonaliami. Tam i gdziekolwiek katolicy sobie organizują swoje targi. Z urzędu won!