Czy da się uratować chujowy serial?
Pierwszy sezon Pierścieni władzy został słusznie zbesztany przez wszystkich. Z trudem się to oglądało. Namotane, chaotyczne. Bez ładu i składu. No normalnie jak by to kręcił Lynch a nie jakaś grupa randomowych nikomu nieznanych scriptwriterów. Ewidentnie komuś zależało, żeby zrobić dzieło życia a nie kolejny fajny serial.
To trochę tak, jakby barista z sarbuniu zrobił Wam fappiccino ze zmielonym napletkiem nosorożca i trzema kroplami krwi bawołu z posypką z guano nietoperza gdyż chce on zrobić swoje Opus Magnum. Kurwa to jest tylko kawa.
Pierścienie władzy to też jest tylko ekranizacja lore'u Tolkiena. Wiadomo kto zginie, wiadomo kto będzie królową elfów (mam od niej miecz!) a kto się spierdoli z mostka wraz z Balrogiem. Scenarzyści jednak odpięli wrotki i odjebali taki miks, że ni chuja nie wiadomo kto jest kim z czym i po co jest w tej bajce.
Oglądało się to chujowo, ale przemęczyłem ten efekt wrzucenia petardy do kibla na centralnym.
Mija kilka miesięcy i jest S02E.. no i jest kurde lepiej. Co prawda pierwszy odcinek zaczyna się tym actor-swapem i nie wiadomo o co kurwa chodzi tylko po to żeby po chwili się wyjaśniło, że Sauron zmienia postaci jak chce.
Wszystko pięknie gdyby nie to że te jebane niedorajdy zmieniły w pierwszej scenie az dwóch aktorów. Adar zmienił się, bo poprzedni aktor powiedział "pierdole nie chce waszych pieniędzy", a Sauron się zmienił, bo taki jest plot twist.
Kurwa gdyby nie Emergency Awesome (1) to bym się w tym nie połapał.
Jest jednak po 4 odcinkach zdecydowanie lepiej. Jest Tom Bombadil, na pewno juz wiadomo że ten bezdomny z amnezją to Gandalf, Saruman też się wyklarował.
Czy będzie dobrze? Jeżeli scenoskrybowie nie odjebali jakiegoś kolejnego fikołka to jest szansa, że to się da nawet oglądać.
Póki co silne 3/10. Zobaczymy co napiszę po finale sezonu.